Dzień 20 – Leniwa niedziela

Sobota dla niektórych zakończyła się późno, było koło pierwszej i drugiej słychać jak ktoś kusił po nocach* Doświadczenie misyjne to czas dla budowanie wspólnoty więc niektóre rozmowy o sprawach różnych i przeróżnych ciągną się kosztem snu. Warto dodać, że klimat, malarona sprawia, że jakaś tak bardziej jesteśmy zmęczeni.

jest niedziela to i kiełbasa albo coś podobnego

Zmęczenie zostało dziś zlikwidowane za pomocą deszczu, ale po kolei. Śniadanie o 8 czyli zgodnie z czasem afrykańskim jakieś 20 po więc po Bożemu zaczęliśmy jutrznią. Na śniadanie (obiad nr 1) były: Pyry, kiełbaski z bliżej nieokreślonej materii oraz pieczone banany.

YY tak prawda… Czym by była niedziela bez Mszy Świętej, więc po śniadaniu i chwili przerwie w kaplicy sióstr niebieskich, które są pierwszym zgromadzeniem w Afryce Subsacharyjskiej (byliśmy u nich w sklepie, w fabryce wody i klasztorze kilka dni temu) Chyba są to córki Maryi a z genealogii wiemy, że w takim razie są to siostry Pana Jezusa. Śpiew przygotowała Ola i Andrzej. Warto tu dodać, że śpiew jest integralną częścią liturgii a oprawić sobie można obraz w ramkę. Kazanie ks. Jarka było bardzo ładne, ale nie powiem wam o czym, jeżeli chcecie usłyszeć ładne kazanie to polecam tego kapłana. Po Mszy przyszedł czas na pożegnanie ponieważ ks. Jarek pojechał dziś do Kampali działać w sprawach beatyfikacyjnych.

zobaczcie jak Andrzej jest ładnie ubrany

Mieliśmy plan by po obiedzie pójść na pobliskie boisko przy naszym seminarium ponieważ jak wiemy od Boga Ojca (father Deus) miały tam być międzyprafialne zawody wyciągania piłki z wody siatkówki. A skoro już przy ojcu Bogu jesteśmy, to rozwija On naszą kreatywność. żartów językowych. Kiedy kilka dni temu dk. Kufi z nim rozmawiał to mówię:,, o Kufi się modli” innym razem jak jechaliśmy z nim do fabryki cegieł to JECHALIŚMY Z BOGIEM. Jednego wieczoru jadł z nami kolacje to Jedliśmy z Bogiem. Przedwczoraj z fr. Deusem pojechaliśmy na spotkanie z liderami wspólnoty młodzieżowej do parafii pw. św. Karola Lwangi Kalungu to z kieszeni mu wypadł banknot i to było prawdziwe Bóg Zapłać. Generalnie to często tylko on zna nasz plan więc możemy powiedzieć, że jutro robimy to co nam Bóg powie.

słuchaczki klubu miłośników książek dk. Mateusza

Oczywiście starych ojców i sióstr klawerianek (ale nie starych) obyczajem po obiedzie była sIesta. Nie wiem czy było to wspomniane bo nie czytam wszystkich blogów bo tu z internetem średnio. nad drzwiami jest takie jakby okno ale zamiast szyby jest moskitiera więc słychać wszystko co się dzieje albo kto o której idzie siku. Nie pospałem za długo bo było słychać naprzemiennie naszego najlepszego diakona oraz dziewczyny. Zachodzę do pokoju a tam na jednym łóżku siedzi diakon i czyta coś z ebooka czy jak się ten kinder nazywa. A na przeciw Ola, Ania, Kasia i Emilka w śpiworkach i opatulone kocami słuchają co też diakon czyta. Książka ta nazywa się: ,, Dzikie Serce” Zgodnie wszyscy uznali, że Kufi mógłby robić za lektora audiobooków. Po siescie kawusia a po kawusi decyzja co robimy. Nadal padało więc pojawił się pomysł obejrzenia filmu. Obejrzeliśmy ,,Siłę spokoju” o studencie gimnastyku, który chciał bardzo zakwalifikować się do olimpiady ale spotkał starszego pana takiego trochę mistrza zen, który zaczął mu radzić ale ten był mądrzejszy, później ten student miał wypadek i resztę to obejrzyjcie albo poczytajcie w internetach bo nie będę spoilerował (Dumbledor umiera na końcu)

Co je pop na śniadanie ? Popcorn

Niespodziewanie wszedł Andrzej z popcornem. Ale nasz najlepszy kleryk miał jeden pojemnik na wszystkich, Uruchomiła się nasza ruda kreatywność i niemalże na jednej stopie Michał przyniósł kupione wcześniej u sióstr niebieskich córek Maryi tych co mają fabrykę wody miseczki, które po wyłożeniu folią z amelinium ** idealnie się nadały by każdy miał dostęp do popcornu. Do kolacji było jeszcze trochę czasu to odbywały się rozmowy, spacery i cieszenie się z ostatnich dni w tym seminarium. Kilkoro z nas trafiło na adorację, która była w seminaryjnym kościele. Wystawienie na tronie, 6 świeczek, po repozycji akty uwielbienia (a w Polsce to jak w lesie bo gdzie jeszcze się śpiewa akty uwielbienia? dobra Kufi podpowiada, że w seminarium jest). Kolacja, podczas, której dostaliśmy zdjęcia od ks. Jarka, że szczęśliwie dojechał do Kampali. Niedzielną tradycją stało się, że zamiast dzielenia się wrażeniami z dnia dzieliliśmy się Ewangelią. W tym miejscu jeżeli dotrwaliście proszę o zdrowaśkę za moją mamę i jej siostrę bliźniaczkę bo jutro mają urodziny 😀 a drugą zdrowaśkę za nas. Dodam, że codziennie modlimy się za was 🙂 Mamy 22:28 (w Polsce 21) a ja mam bloga napisanego. Dobrze nam zrobiła taka spokojna niedziela bo najbliższy tydzień to będą jeszcze większe wrażenia.

-Filip

ciekawe żaróweczki przy starym ołtarzu paliły się nadal po zakończeniu adoracji. Mają tu trochę inny zmysł estetyczny

P.S. na obiedzie oblałem się tłuszczem przy próbie dotarcia do mięsa i ciężko to sprać ichniejszymi specyfikami, czy ma ktoś jakąś poradę ?

*w gwarze poznańskiej chodzić w nocy i coś tam się krzątać – nie umiem na polski dobrze przetłumaczyć
** tego nie pomalujesz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *